niedziela, 25 września 2016

Od trzech tygodni myję włosy samą wodą - zmiany.


W pierwszym tygodniu włosy były zwyczajnie niedomyte przez większość czasu. W pierwszej połowie drugiego tygodnia były po umyciu trochę tłuste, w drugiej połowie, były praktycznie tak czyste jak po użyciu szamponu, ale dużym problemem były strączki. Na koniec drugiego tygodnia coś się zmieniło, coś się ruszyło. Zaczęła się współpraca.



Sebum zmieniło konsystencję.
Myślałam, że w pierwszym tygodniu nie umiałam umyć sobie włosów, ale sebum które produkowała moja skóra było o wiele gęstsze, było go więcej i było bardziej zbite. Nic dziwnego, że nie można go było odmyć, trzeba było radzić sobie szczotką. Teraz jest tak łatwe do umycia samą wodą, że aż trudno w to uwierzyć. Produkowany tłuszcz jest lekki, dużo rzadszy i jest go mniej. Ja nawet nie umiem tego opisać, to jak zupełnie inna substancja!
Początek dnia. Wychodzimy rozpuszczone z domu i się nie strączkujemy! (Poniedziałek)
Zmieniła się jeszcze jedna własność, a mianowicie zapach. Produkowane sebum pachnie intensywniej, mam nadzieję, że to się unormuje. Nie jest to zapach brzydki, jest to zapach włosów (Wiecie co mam na myśli?), tylko bardziej intensywny. Kiedyś nie pachniały tak intensywnie własnym zapachem nawet, gdy je przetrzymywałam dzień po myciu. Uprzedzając wątpliwości, nie jest to zapach rozkładającego się na mojej głowie brudu, łoju, tłuszczu i keratyny. To nie jest zapach nieprzyjemny. Co więcej, jeśli włosy mi się nie domyły dobrze w środę, w czwartek zapachu nie było... Magia... ??
Poranek, drugi dzień po myciu, przed i po rozczesaniu. Jesteśmy czyste! (Wtorek)
W ogóle mnie nie dziwi, że przeciwnicy metody water only twierdzą, że nie da się umyć włosów samą wodą. Oni myślą, że sebum to właśnie takie gęste coś. No cóż... Mają rację, tamto coś jest praktycznie nie do zmycia bez detergentu, wiem, bo sama się z tym męczyłam.
Swoją drogą, jak patologicznie pozbawiona ochrony jest skóra głowy, skoro wytwarza coś o tyle gęstszego... Różnica jest naprawdę nie do opisania. Ja sobie tego tak nie wyobrażałam, gdy zaczynałam ten eksperyment.
W południe już się troszkę strączkujemy, nawet w dniu mycia. (Środa)
Wyczytałam coś ciekawego, co mnie zdziwiło, że od początku należy myć włosy regularnie, np od samego początku raz na tydzień, bo inaczej nie wyreguluje się proces wydzielania sebum (informacja od osoby, która spróbowała, ale nie praktykowała przez dłuższy czas metody). Cóż ja tak nie robiłam, co więcej nie wyobrażam sobie, że mogłabym tak zrobić w pierwszych dwóch tygodniach, nawet teraz. Chyba musiałabym się zamknąć w domu na pół roku :)
Na drugi dzień, trochę gorzej. (Czwartek)
Bez takiego wyrzeczenia moje wydzielanie się reguluje dobrze, co widzę nawet teraz, okres czystości się wydłuża i sebum jest stopniowo coraz mniej. Jedyne co mogłabym ewentualnie zrobić to je trochę przetrzymywać bez mycia... ale nie wiem czy jest sens. Przecież woda nie zmywa tłuszczu, nie ma takiej możliwości. Więc myjąc włosy pozostawiamy warstwę ochronną tłuszczu, a to pomaga w regulacji. Wodą zmywamy jedynie nadmiar.

Myję włosy coraz rzadziej.
Na początku tygodnia świetnie się sprawdzało mycie co dwa dni, idealnie domyte włosy. Jednak około środy pojawił się problem z domyciem włosów, powtórzył się w piątek. Nasuwa się jeden wniosek, sebum jest za mało! Do tej pory wiele razy się potwierdziło, że im więcej sebum przed myciem, tym czystsze włosy po myciu. Więc zaczynam mycie co 3 dni! Dodam, że mówiąc problem z domyciem mam na myśli włosy tłuste w dotyku ok 2 - 3 cm od skóry na czubku i z tyłu głowy (dwa najtrudniejsze punkty), ale jak widzicie na środowym zdjęciu, w ogóle tego nie widać, w piątek już trochę gorzej - więcej strączków.
Jest objętość... i strączki. (Piątek)
Podsumowując: Umyłam włosy w poprzednim tygodniu w sobotę i w ten poniedziałek z doskonałym efektem, natomiast środa i piątek już bez efektu Wow (mimo wszystko lepsze niż w tygodniu 1 i 2). Więc następne mycie przewiduję na poniedziałek znów, a potem na czwartek... Zobaczymy!
Nie mogę się przyzwyczaić, że gdy dotykam włosów na drugi dzień po umyciu nie mam tam ani grama tłuszczu! To mnie dziwi za każdym razem... To takie  niecodzienne...
Drugo dzień po myciu. Nowa fryzura na noc, jestem pudlem. (Sobota)
Na początku tygodnia w połowie drugiego dnia włosy się przetłuszczały i to sebum spływało - nie były przetłuszczone przy skórze, tylko trochę dalej. W drugiej połowie tygodnia, sebum pojawiało się na trzeci dzień rano! Wystarczyło 15 minut ze szczotką, kucyk i można przeżyć do wieczora. Jeśli nie, to dobierany warkocz. Co więcej nie są tłuste w dotyku. Sebum jest zupełnie inne!
Poranek, dzień trzeci - Już nie czyste, jeszcze nie brudne. Wyglądamy gorzej, niż jesteśmy w dotyku. (Niedziela)
Jeśli nadal mimo szczotki i kucyka mamy trochę przetłuszczony wygląd, wystarczy spryskać niewielką ilością wody nasadę włosów i poczekać aż wyschnie. Woda działa cuda!
Mokry "suchy" szampon.
Przegotowana woda w buteleczce po mgiełce zapachowej.
Nie muszę już nosić kucyka.
Przynajmniej pierwszego dnia mogę sobie pozwolić na włosy rozpuszczone. Są czyste (lub wyglądają na czyste) i prezentują się świetnie. Mam tylko małą szczotkę w plecaku do szybkiego rozczesania strączków.

Nie muszę już tak często szczotkować włosów.
Wcześniej szczotkowałam je gdy były przetłuszczone, a przetłuszczały się szybko. Teraz po myciu wystarczy rozczesać. Poszczotkować należy dopiero wieczorem. Następnego dnia rano rozczesać, a jak się przetłuszczą szczotkować. Jeśli to pominiemy to mogą nie być tak łatwe do umycia. Ale to i tak dużo mniej szczotkowania niż na samym początku.

Nie muszę już tak często myć szczotek!
Bardzo bałam się o ich stan, a teraz mniej tłuszczu jest produkowane i mniej osadza się na szczotkach! Więc koniec z myciem kilka razy dziennie. Teraz włosy są bardziej czyste, więc i szczotki są bardziej czyste, usuwam z nich po każdym szczotkowaniu włosy i kurz grzebieniem, a myję tylko po wyczesywaniu sebum, czyli raz na dwa - trzy dni.
Moje kochane szczotki.
Moje włosy nie potrzebują odżywki.
Są miękkie, gładkie, dobrze nawilżone aż po same końce, lśnią, są lepsze niż po odżywkach.
Ale zniszczone końce trzeba raczej podciąć. Sebum nic nie pomoże, dodatkowo stają się bardziej widoczne, bo odróżniają się od idealnie nawilżonych końców.
Podcięłam wszystkie brzydkie końcówki, wszystkie połamańce, co równało się z pocieniowaniem jedynie. Bo tylko wierzchnia warstwa pamiętała jeszcze farbę. Teraz gdy przeciągam ręką po włosach, są gładkie aż po same końce.

Poświęcam włosom zdecydowanie mniej czasu niż w tygodniu 1 i 2.
One tego teraz nie potrzebują, mogę zająć się życiem.
W przyszłym tygodniu chcę myć co 3 dni... Praktyka pokaże.

Życie:
TO się dzieje prawie za każdym razem, gdy tuszuję rzęsy.
Pudełko origami.
Projekt nitkowo-wykałaczkowy czekając na realizację.
Kwiatki origami.
Kubek do picia pokrzywy.
Jedynie pamiątki z Chin pochodzą z kraju, z którego zostały przywiezione.
Moja nowa przyjaciółka Olivia Joules i jesienny fikus.
Tajemnica pudełka origami.
Domowej roboty Krówki! Pracuję nad idealnym przepisem.
Za tydzień i trochę, będzie podsumowanie miesiąca!!!
Paaa!

3 komentarze:

  1. Gratuluję! 3 tygodnie to naprawdę spory wyczyn! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Tobie zdecydoealam się, nic mi nie pomaga, to co mi szkodzi sprobowac <3 kocham Cię za te wpisy

    OdpowiedzUsuń
  3. Mycie samą wodą zdecydowanie nie jest dla mnie, nie rozczesałabym włosów ;) lubię owocowe maski do ciała, ta jest moim numerem jeden: sklep.malpex.pl/produkt/tropical-island-do-wlosow-odzywcza-maska-do-wlosow-banana-hair-mask/

    OdpowiedzUsuń